wtorek, 28 sierpnia 2012

Ceny mięsa, wędlin i ryb w Czechach

Jeśli lubimy jeść mięso, a bardzo często jest ono podstawowym daniem u wielu polaków, to możemy być troszeczkę zawiedzeni wybierając się do Czech. Po pierwsze należy pamiętać o tym, że mięso, wędliny czy ryby są w Czechach droższe niż u nas w wielu przypadkach. Przykładowo: jeśli weźmiemy pod uwagę ćwiartkę z kurczaka z poniższej listy cen to wyjdzie nam cena w złotówkach na poziomie około 12,70zł. W Polsce często można znaleźć ten sam drób w cenie nawet o połowę niższej. Po drugie, jakość mięsa w Czechach nie jest dla polaków zadowalająca. Widać zdecydowaną różnicę między wędlinami czy kiełbasami u nas a tymi dostępnymi u naszych południowych sąsiadów.

Nie jest to jednak reguła. Czasem ryby w puszce czy mrożone albo importowane salami możemy znaleźć w lepszej niż u nas jakości i czasem nawet lepszej cenie. Szykowanie się jednak na mięsną ucztę na bazie składników dostępnych w sklepach jest raczej ciężkie.

Inaczej jest, jeśli wybierzemy się do małych miejscowości gdzie w typowej Hospodzie raz na tydzień jej właściciel grilluje. Wtedy dostaniemy pyszne udo z kurczaka, mięso wieprzowe lub dziczyznę w smaku o wiele przewyższającym te dostępne w sklepach. Najciekawiej jest na imprezach organizowanych raz na jakiś czas, na których zbiera się pół miejscowości a wszyscy razem jedzą, śpiewają i piją. Bigos z dzika czy kotlet z sarny okażą się przepyszne.

Ale wracając do tematu głównego: poniżej znajduje się lista wybranych przeze mnie artykułów mięsnych i rybnych dostępnych w sklepach w Czechach. By obliczyć cenę w złotówkach wystarczy pomnożyć podaną przeze mnie kwotę w koronach przez 0,17 - będzie to przybliżona równowartość w złotówkach. Ceny zostały podany w koronach czeskich oraz przeliczone na złotówki po kursie 0,17zł za 1 koronę.


Nazwa produktu Cena w CZK Cena w PLN
Mięso wędzone (Moravske uzene maso) 1kg 179,00 CZK 30,43 zł
Kaczka cała mrożona (Kachna) 1kg 89,90 CZK 15,28 zł
Kurczak z grilla (Grilovane kure) szt 92,00 CZK 15,64 zł
Wieprzowina (Veprzova pecene bez kosti) 1kg 259,00 CZK 44,03 zł
Filet z uda kurczaka (Kureci stehenni rizek) 1kg 139,00 CZK 23,63 zł
Mielone mięso wieprzowe (Vyrobek z mleteho veprzoveho masa) 525g 46,60 CZK 7,92 zł
Salami (Salam Kremesnik) 1kg 349,00 CZK 59,33 zł
Kiełbasa (Turisticky parek) 1kg 159,00 CZK 27,03 zł
Kiełbasa (Dunajska klobasa) 1kg 205,00 CZK 34,85 zł
Salami szynkowe (Sunkovy salam) 1kg 119,00 CZK 20,23 zł
Karkówka wieprzowa 1kg 104,00 CZK 17,68 zł
Ćwiartka z kurczaka 1kg 74,90 CZK 12,73 zł
Filety z halibuta mrożone 500g 118,90 CZK 20,21 zł
Salami łowieckie 1kg 189,00 CZK 32,13 zł
Parówki wiedeńskie 1kg 149,00 CZK 25,33 zł
Kiełbasa paprykowa 1kg 119,00 CZK 20,23 zł
Smalec (Veprove sadlo) 500g 33,90 CZK 5,76 zł
Sałatka norweska z krabem (Salat norsky s krabi prichuti) 1kg 139,00 CZK 23,63 zł
Flądra wypatroszona mrożona (Platys kuchany) 600g 89,90 CZK 15,28 zł
Kiełbasa Torino (Torino klobasa) 450g 59,90 CZK 10,18 zł
Wędzony łosoś norweski (Losos norsky uzeny – platky) 100g 82,80 CZK 14,08 zł
Tuńczyk w puszce (Tunakovy steak Franz Josef) 170g 49,90 CZK 8,48 zł


Oczywiście podane przeze mnie ceny to raczej ceny standardowe i czasem możemy trafić na obniżki rzędu kilkunastu czy kilkudziesięciu procent. Ceny mięsa w Czechach są jednak wyższe niż u nas, o czym warto pamiętać. Raczej nie jest to problemem przy krótkich wyjazdach turystycznych i stołowaniu się w restauracjach, jednak przy przeprowadzce do Czech możemy mieć na początku nieco wyższe rachunki za te same produkty mięsne i rybne do których przyzwyczailiśmy się w naszym kraju

niedziela, 26 sierpnia 2012

Po urlopie w Czechach

Ponad tygodniowy urlop u naszych południowych sąsiadów dał mi po raz kolejny wiele przyjemności. Udało się odpocząć, zwiedzić już znane i te jeszcze przeze mnie nieuczęszczane szlaki. Było trochę grzybów, choć mniej niż w poprzednich latach. Było kilka świeżo wędzonych rybek i nie jedno wyborne, czeskie piwo. Ale kolejna wyprawa do tego kraju daje szansę na poznanie przez was między innymi cen w Czechach czy miejsc które warto odwiedzić w tym kraju. Na początek przygotuję kilka artykułów na temat cen - w końcu to one najczęściej Was interesują w kontekście podróży zagranicznych.

Wszystkie ceny umieszczone w jednym artykule byłyby niesamowicie chaotyczne i nie dałoby się w sposób spokojny i spójny wyjaśnić wszystkich niuansów związanych z poszczególnymi produktami. Dlatego też w najbliższych dniach pojawią się artykuły o tytułach:

- Ceny alkoholu w Czechach
- Ceny słodyczy w Czechach
- Ceny mięsa w Czechach
- Ceny warzyw i owoców w Czechach
- Ceny innych produktów w Czechach
- Ceny w czeskich restauracjach
- Ceny nieruchomości w Czechach

W ten sposób uporządkowane ceny dadzą Wam jak najbardziej klarowny obraz tego, ile co kosztuje za naszą południową granicą. Jednocześnie będzie to dla mnie o wiele łatwiejsze przy kolejnych podróżach do Czech - zarówno sam będę mógł szybciej i łatwiej porównać ceny jak i wy będziecie mogli szukając na przykład ceny piwa w Czechach poznać dokładną informację na ten temat z chwili obecnej i w przyszłości. Dzięki temu będziemy mogli śledzić wspólnie ceny tych produktów - bo czasem można trafić na prawdziwe okazje a czasem zdecydowanie przepłacimy. Tak jest chociażby w przypadku czekolady Studentskiej - która w jednym miejscu kosztuje 33 korony, w innym ponad 47 a w kolejnym około 47 ale za dwie sztuki. Podobnie jest w wielu przypadkach - wino kosztujące w jednym sklepie 88 koron (około 14,70zł) w innym kosztuje 60 koron (10zł) - co daje różnicę rzędu kilkudziesięciu procent!

Oczywiście, nie w każdym wypadku jestem w stanie podać ceny z różnych sklepów gdyż głównie posiłkował się będę gazetką reklamową i wieloma paragonami z jednej sieci handlowej, jednak pamięć cen z innych sklepów czy możliwość skomentowania każdej z nich da szansę na łatwiejsze poszukiwanie niższych cen omawianych produktów zarówno przez Was jak i przeze mnie w przyszłości.

W dalszej kolejności będę planował napisać kilka artykułów na temat samego zwiedzania Czech - głównie w kontekście Moraw, gdzie najczęściej przebywam. Znajduje się tam kilka miejsc które zdecydowanie warto odwiedzić a mało kto o nich wie. Do tego dodam pewnie kilka informacji o noclegach czy dodatkowych atrakcjach, ale zobaczymy, kiedy będziecie mieli dość tematów związanych z Czechami.

wtorek, 14 sierpnia 2012

Kolejny miesiąc z Textmarket.pl

No, jak zawsze w okolicach połowy miesiąca czas na podsumowanie tego, co działo się u mnie w serwisie Textmerket.pl. Po pierwsze: pisałem wam w artykule "Rozliczenie podatku z Textmarket" o tym jak rozliczyć ten podatek z Urzędem Skarbowym. Zgodnie z tym do 20 sierpnia powinienem zapłacić 90zł podatku dochodowego i właśnie dziś ten przelew wykonałem. Kilka dni przed terminem więc skarbówka będzie zadowolona ;) Wszystko z powodu wyjazdu za granicę - łatwiej więc od razu załatwić tą sprawę.

Teraz już czas na podsumowanie. Miesiąc temu stan mojego konta wynosił dokładnie 266,48zł. Na dzień dzisiejszy jest to kwota 675,54zł co obrazuje poniższy obrazek. Udało mi się zarobić więc oszałamiającą kwotę 409,06zł. Muszę przyznać, że jest to o ponad 90zł mniej w stosunku do ostatnio założonego na tym blogu celu: 500zł na miesiąc.


Ale mimo wszystko nie jest źle. W tym czasie zrealizowałem jedno zamówienie które odpowiada za większą część zarobku - było to ponad 240zł za artykuły o tematyce ekonomicznej. Szybko, miło i przyjemnie zarobione pieniądze.

W minionym miesiącu wzrosły również bardzo dynamicznie moje przychody z tytułu poleconych. Łącznie od mojej rejestracji w tym serwisie zarobiłem już na poleconych 2,04zł. Jest więc na bardzo tanie piwo. Ale mimo wszystko - zawsze kilka złotych bliżej do wypłaty z Textmarket.

Przyznaję się bez bicia: w tym miesiącu byłem strasznie leniwy. Napisałem trochę dłuższych artykułów jednak w dalszym ciągu się one nie sprzedały. Zeszło za to trochę artykułów wiszących w systemie już jakiś czas. Teraz czekam by stan mojego konta w serwisie po raz kolejny przekroczył 1230zł i wtedy zamierzam dokonać kolejnej wypłaty. Mam nadzieję, że dokonam tego tym razem przed kolejnym sprawozdaniem pomimo tego, że szykuje mi się dość długi wypoczynek za granicą. Chociaż być może uda mi się kilka artykułów napisać w jakimś dziwnym miejscu podczas wypoczynku - wtedy mielibyśmy przykład praktycznego geoarbitrażu. Chociażby 10 000 znaków każdego dnia - w sumie wyszło by 200zł dodatkowej gotówki zarobionej podczas wyjazdu i to netto!

A jak wyglądają wasze zarobki w tym serwisie?

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Koniec Amber Gold. W co teraz inwestować?

W dniu dzisiejszym władze Amber Gold sp. z o.o. wydały lakoniczną informację na temat likwidacji spółki. Trudno. Dla klientów to pewnie kłopot ale dla władz spółki na pewno ta decyzja była uzasadniona ekonomicznie. W końcu trzymanie firmy o spapranej reputacji generującej milionowe koszty każdego miesiąca jest bezsensowne. Co jednak dalej?

W najbliższym czasie dalej będzie głośno o Amber Gold ponieważ różne partie, głównie SLD, domagają się komisji śledczych i wyjaśnienia zaangażowania Premiera w tą sprawę - w końcu jego syn pracował dla Amber Gold. Będzie to jednak bicie piany które raczej nic nowego nam nie przyniesie. Warto więc skupić się na ciekawszych sprawach. Chociażby nad tym, co zrobić teraz z pieniędzmi?

Jak pisałem wielokrotnie - inwestowanie zawsze wiąże się z ryzykiem. Jeśli więc chcemy osiągnąć niskie ale pewne przychody - warto skorzystać z lokat lub obligacji emitowanych przez Skarb Państwa. Dla nieco bardziej ryzykownych portfeli warto zastanowić się nad zabezpieczonymi obligacjami korporacyjnymi. Jednak takie zyski będą raczej niskie.

Dla osób o żyłce ryzykanta poleciłbym jednak założenie własnej firmy. Wielu się zapyta: teraz? W kryzysie? Porąbało go?! Właśnie okres spowolnienia gospodarczego (bo od kryzysu jesteśmy jeszcze dalecy) jest najlepszym czasem na zakładanie biznesu. Jeśli firma nam wypali to w lepszej sytuacji gospodarczej zarobimy krocie. Jeśli nie wypali - trudno, nabierzemy doświadczenia.


Tymczasem muszę zapowiedzieć możliwą przerwę w pisaniu postów - będę przez jakiś czas za granicą i teksty mogą nie pojawiać się tak często, jakbym chciał. Wybieram się do Czech i na pewno z tego kraju pojawi się kilka relacji. Chociażby tak często poszukiwane na tym blogu ceny w Czechach, ceny alkoholu w Czechach czy ceny w czeskich restauracjach. Postaram się zgromadzić jak największą ilość danych tego typu i przygotować kilka typowo geoarbitrażowych artykułów. Tak, żeby odetchnąć od afery związanej ze spółką Amber Gold.

sobota, 11 sierpnia 2012

Lista ostrzeżeń KNF - fakty i mity w kontekście afery

Na początku chciałbym wam polecić artykuł który opisuje bardzo sensownie całą sprawę związaną z Amber Gold. Są to opinie osób o dużej wiedzy ekonomicznej i z wieloma zdecydowanie się zgadzam. Ten artykuł to Naiwność i prawo winne problemom z Amber Gold. Jednak wiele osób nie wie jak tak na prawdę tworzona jest ta lista i do czego ona służy.

1) Lista wcale nie ostrzega. Kto o niej wiedział do tej pory? Ekonomiści i prawnicy, kilku urzędników. Jak więc zwykły Kowalski mógł się o tym dowiedzieć, skoro dopiero kilka dni temu zaczęto wszem i wobec trąbić o Amber Gold?

2) Na liście są firmy nie działające. Dla osób mających kilka minut wolnego czasu polecam sprawdzenie listy ostrzeżeń a dokładniej firm tam się znajdujących. Co to za firmy? Ile z nich istnieje? Dlaczego KNF ostrzega przed firmami które już nie działają? Totalny bezsens.

3) Lista nie jest aktualizowana. Na konferencji prezes Amber Gold podawał korespondencję z pracownicą KNF w sprawie dwóch firm które podejrzewał o prowadzenie działalności bankowej a które nie zostały wpisane na listę ostrzeżeń. Nie pamiętam nazw tych firm, ale nie szukając daleko - dlaczego Mizar Profit (Alkor Trade sp. z o.o.) nie jest na liście ostrzeżeń publicznych KNF? Oferują przecież kontrakty lokacyjne. Łączy się to bezpośrednio z punktem powyżej.

4) Wpisy na podstawie anonimowych donosów. Nie wiem czy wiecie, ale według mojej wiedzy w co najmniej trzech przypadkach wpis na listę ostrzeżeń został dokonany przez pracowników KNF po otrzymaniu czegoś, co nazywane jest anonimową wiadomością drogą mailową. Bez sprawdzania firmy. Czyli teoretycznie pan Heniek sprzedający ogórki mógł oskarżyć pana Zbycha również sprzedającego ogórki o nielegalne gromadzenie kasy by wyeliminować go z obsługiwanego przez siebie targu.

5) Nie są jasne zasady wpisywania firm na listę ostrzeżeń publicznych. Nigdzie nie znalazłem informacji o tym, dlaczego i jakie firmy są wpisywane za co. Jest tylko ogólna informacja, że firmy te nie posiadają zgody na prowadzenie działalności bankowej i gromadzenie depozytów. Ok. Ale co, jeśli firma nie prowadzi działalności bankowej i nie gromadzi depozytów a znajduje się na liście KNF? A są takie przypadki.

6) Problemem nie są lokaty, kontrakty lokacyjne, depozyty. Problemem jest wymiar sprawiedliwości. Gdyby polskie prawo było sprawne i efektywne nie byłoby takich problemów. Proces trwałby kilka miesięcy zamiast kilku lat. Nierzetelne firmy wypadałyby z rynku zanim zdążyłyby oszukać wielu ludzi.

7) Polacy nie czytają umów. To jest największy problem. Nie wiem czy Ty, drogi czytelniku, czytałeś umowę swojego kredytu bankowego? Ja czytałem. Zrozumiałem, jednak wiele osób ma z tym problem i umów po prostu nie czyta - albo z lenistwa albo z głupoty. Takie osoby same są sobie winne.

8) Brak wiedzy ekonomicznej. No, w tym przypadku to już problem systemowy tego niestety nie zmieni ani jedna afera ani wyjaśnianie całej sprawy w mediach (też bardzo wątpliwe bo jak słucham wypowiedzi dziennikarzy to często nie mają oni pojęcia o czym mówią). Ale jak ktoś chce zainwestować 10 000zł na lokatę o wyższym oprocentowaniu to chyba stać go na 50zł porady prawnej.


Punktów podobnych można by dopisać co najmniej kilka. Nie zmienia to faktu, że w mojej opinii KNF dała ciała skupiając się na uszczelnianiu systemu bankowego i olewając wszystko wokoło. I teraz nagle przypomniano sobie, że są jeszcze firmy pożyczkowe, firmy zbierające depozyty i może by je zacząć kontrolować. A co najlepsze - tak jak w każdej branży - są firmy uczciwe i są firmy nieuczciwe. Nawet w restauracji staropolskiej kucharz może napluć do bigosu. Dalej wierzę w to i mam taką nadzieję, że afera z Amber Gold to jeden gigantyczny błąd KNF bo jej działania w kilku przypadkach nie przypadły mi ostatnio do gustu.

piątek, 10 sierpnia 2012

Zarabiaj więcej niż z Amber Gold. Legalnie!

Chaos medialny związany ze sprawą Amber Gold jest straszny. Jednak jedna rzecz wybija się ponad wszystko: zyski na poziomie 10 czy 15% w skali roku są niemożliwe do osiągnięcia i to sprawia, że Amber Gold to ściema. Zgadzacie się z tym? Bo ja z całą stanowczością NIE!

Po pierwsze, jeśli zysk wyższy nie byłby możliwy do osiągnięcia w sposób legalny to jak powstawałyby miliardowe fortuny gromadzone czasem w ciągu kilku lat?

Po drugie przeczytajcie to:

2012.06.11
Wypłata Dywidendy od Udziałów Członkowskich
W dniu 12 maja 2012 roku odbyło się Zebranie Przedstawicieli Banku Spółdzielczego w Kamiennej Górze, które przyjęło Uchwałę dotyczącą oprocentowania i wypłaty dywidendy od Udziałów Członkowskich za rok 2011. Stopa oprocentowania udziałów członkowskich wynosi 15% w stosunku rocznym.
  • Oprocentowanie będzie naliczone proporcjonalnie do wartości posiadanych udziałów i okresu ich utrzymania w Banku Spółdzielczym w roku 2011.
  • Kwota przypadająca dla każdego członka jest naliczana od stanu udziału członkowskiego za dni pozostawania salda na rachunku udziałów w roku obrotowym 2011.
  • W zależności od dyspozycji członka dywidenda będzie wypłacana na rachunek lub w kasie banku
Zachęcamy Państwa do dołączenia do Grona Udziałowców BS w Kamiennej Górze lub powiększenia już posiadanych udziałów.

Źródło? Strona internetowa Banku Spółdzielczego w Kamiennej Górze. Jak więc widać, zysk w postaci 15% jest jak najbardziej do osiągnięcia! Śmiem nawet twierdzić, że skoro Bank Spółdzielczy może osiągnąć taką stopę zwrotu to prywatne firmy mogą osiągnąć stopę zwrotu na o wiele wyższym poziomie.

No ale przecież zyski powyżej 5% (jak na lokacie w banku) to ściema, więc po co myśleć? Swoją drogą większość banków spółdzielczych oferuje dywidendy na poziomie powyżej 8% w skali roku.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Bankructwa biur podruży? No problem.

Źródło: www.destination360.com
Zapewne każdy z was słyszał ostatnio o bankrutujących biurach podróży. Lecz sprawdźmy to dokładnie. Jakie biura podróży zbankrutowały w 2012 roku do tej pory? (Kolejność przypadkowa)

- Aquamaris
- Sky Club
- Elektra Travel
- Alba Tour
- Africano Travel
- Blue Reys
- Atena
- Mati World Holidays

Czy to dobrze, że biura podróży bankrutują? Tak. Czy to źle, że biura podróży bankrutują? Tak. Lecz jaki wpływ ma to na nas?

Po pierwsze należy zastanowić się nad tym biznesem. Założenie biura podróży jest bardzo proste i nie wymaga właściwie żadnej specjalistycznej wiedzy. Zakładamy firmę, czekamy na klientów i jeździmy - w bardzo dużym skrócie. Jednak jak jak się okazuje biura podróży zarabiają bardzo niewiele - około dwudziestu złotych na jednym kliencie. Jest to więc typowy biznes skali - jak przewieziesz jednego klienta to nie zarobisz nawet na koszty stałe, a jak przewieziesz 100 000 klientów to jest szansa na kilka milionów złotych zysków.

Bankructwa biur podróży są złe, ale tylko dla właścicieli, pracowników i klientów tego konkretnego biura podróży. Jeśli ktoś nie potrafił stworzyć bezpiecznego i rentownego biznesu w tej branży to po prostu wypada. Tak powinno być - jeśli Twój biznes nie znajduje klientów lub świadczysz usługi zbyt drogie - wypadasz.

Bankructwa biur podróży są dobre i tu nie ma ograniczeń. Są dobre dla rynku turystycznego - wypadną firmy o wątpliwej reputacji i kiepskich zabezpieczeniach finansowych. Klienci nauczą się sprawdzać biura podróży i nie kupować najtańszej oferty ale czasem dopłacą stówkę i będą pewni wyjazdu. W końcu osoby odpowiedzialne za ściąganie turystów z obcych krajów nauczą się jak to robić i w razie jakichś problemów szybciej będą potrafiły zająć się tematem. W długim terminie wszyscy zyskujemy.

Źródło: www.ischgl.com
Osobiście jestem oczywiście zwolennikiem samodzielnego organizowania własnych wyjazdów. Nie wytrzymałbym dwóch tygodni spędzonych na leżaku przy hotelowym basenie w Tunezji. Nuda. Totalna nuda. Choć podobno można nieźle się nachlać korzystając z uroków drinków zawartych w All Inclusive. Co kto lubi. Mnie interesują jednak ciekawe wyjazdy o których będę miał co opowiadać. Jeśli nie wiesz jak sprawdzić biuro podróży to kup droższą wycieczkę. Jeśli nie masz tej dodatkowej stówy - lepiej nie jedź na wakacje w ogóle, bo jak będziesz miał wypadek to zniszczysz się finansowo. Przemyśl, czy nie warto jednak samemu poszukać jakiegoś małego hotelu gdzieś, gdzie jeszcze nie byłeś. Zapytaj znajomych o ich wyjazdy do Indii, Czarnogóry czy nawet na Ukrainę. Wakacji nie musisz spędzać z biurem podróży - choć w ten sposób jest na pewno łatwiej.

Tylko czy warto wydawać 10 000zł na wyjazd czterech osób na tydzień do Tunezji skoro za te same pieniądze można spędzić dwa razy dłuższy urlop w nie gorszych warunkach w Albanii czy Macedonii? Pamiętajcie: tak jak w przypadku przetworów domowych jest z wycieczkami. Samodzielnie przygotowane smakują lepiej, są tańsze i lepsze dla zdrowia.

wtorek, 7 sierpnia 2012

Czy warto zrywać umowę z Amber Gold? NIE!

Źródło: lokaty-inwestycje-opinie.pl
Ostatni czas jest bardzo ciężki dla wszystkich pracowników Amber Gold a zwłaszcza dla jej szefostwa. Nie znam osobiście nikogo kto by tam pracował niemniej firma jest mi w miarę dobrze znana. Ostatni czas jest jednak bardzo ciężki dla kilku tysięcy klientów Amber Gold zastanawiających się czy otrzymają swoje pieniądze. Jednak czy warto likwidować lokatę w Amber Gold? Zobaczmy.

Na początku warto powiedzieć, że bardzo trudno mi było znaleźć dokładnie wszystkie koszty jakie poniesie klient przy likwidacji umowy. Jednak w przypadku zerwania terminowej umowy składu klient musi ponieść 19,5% prowizji za zerwanie umowy w Amber Gold i jest to wartość uzależniona od wysokości kwoty umownej w dniu zawarcia. W przypadku umowy bezterminowej koszty które znalazłem to 150zł za likwidację umowy przed 12 miesiącem jej trwania.

Ale dochodzi jeszcze jedna, bardzo ważna kwestia: spread. Dzisiejsza cena sprzedaży złota w Amber Gold to 190,55. Cena skupu złota w Amber Gold wynosi na dzień dzisiejszy 148,55. Spread wynosi więc ponad 22%! Załóżmy, że zainwestowaliśmy właśnie po takiej cenie pieniądze i chcielibyśmy zerwać dziś lokatę. Załóżmy, że inwestujemy 10 000zł.

1) Za 10 000zł kupilibyśmy 52,4797 jednostek złota.
2) Pojawia się afera związana z Amber Gold a nasza umowa jest terminowa
3) Panikujemy i zrywamy umowę. Nie otrzymujemy odsetek. Nasza inwestycja po cenie skupu warta jest 7795,86zł.
4) Od wartości inwestycji należy jeszcze odjąć prowizję - 19,5% wartości umowy w dniu zawarcia. Jest to 1950zł.
5) Na nasze konto bankowe powinna wrócić kwota 5845,86zł.

Paniczne zerwanie lokaty powodowałoby, że tracimy ponad 41% wartości naszej inwestycji!

Co więc zrobić? Czy zerwać lokatę w Amber Gold czy nie zrywać? Trudna sprawa. Jeśli mamy lokatę zawartą na czas określony i kończy się ona w najbliższym czasie - moim zdaniem powinniśmy wstrzymać się z panikowaniem i zaczekać aż termin lokaty upłynie. Jeśli jednak dopiero niedawno zawarliśmy taką umowę - warto zastanowić się bardzo poważnie nad tą sprawą.

Źródło: Polskieradio.pl
Zakładając, że Amber Gold nie jest piramidą finansową (za czym jednak bym się skłaniał osobiście, choć nieśmiało) to ja bym zaczekał. Amber Gold będzie miał przecież dodatkowy zysk na prowizji za wcześniejsze zerwanie lokat przez część klientów. Warto tylko zastanowić się nad tym, że jeśli wszyscy klienci Amber Gold zerwaliby lokaty to zarobiłoby ono ponad 30 milionów złotych! (80 000 000zł x 40%) Wtedy na pewno miałoby za co spłacić resztę inwestorów. Ale pójdźmy jeszcze innym tropem.

W mediach Marcin Plichta mówił, że lokaty zrywa 300 klientów dziennie spośród około 7000 klientów. Lokaty miały w sumie wartość około 80 000 000zł czyli na jednego klienta przypada niecałe 11 500zł. Jeśli Amber Gold potrąci 40% kosztów zerwania umowy to na jednym kliencie osiągną dodatkowy przychód rzędu 4600zł czyli 1 380 000zł dziennie! Nawet, jeśli koszty całej akcji wyniosą 10 milionów złotych i wszyscy klienci zerwą lokaty to Amber Gold zarobi ponad 20 milionów złotych!

Osobiście jednak chyba bym zaczekał. Tak jak z akcjami. Wtedy kiedy leje się krew powinno się akcje kupować a nie sprzedawać. Zakładając oczywiście, że Amber Gold ma kasę na koncie. Jednak nawet jeśli nie mają całej - to szybko zarobią przez ludzi likwidujących u nich lokaty.


P.S. Jak tak się w sumie zastanowić, to cała akcja wokół Amber Gold może jej właścicielom przynieść całkiem niezły majątek. Daleki jestem od tezy, że to Marcin Plichta celowo doprowadza do upadku Amber Gold jednak przez przypadek może stać się prawdziwym milionerem. Być może zamiast płakać nad upadającą firmą właśnie teraz pije szampana za każdego klienta, który likwiduje lokatę ;)

Zastanówcie się sami.

piątek, 3 sierpnia 2012

BFG nie gwarantuje, KNF szykanuje

Dziś rano przeczytałem dwa artykuły, które zwaliły mnie z nóg. Pierwszy, dostępny na serwisie Pulsu Biznesu a dostępny tu opisuje Bankowy Fundusz Gwarancyjny, a właściwie jego wielkość. Jest to tylko 7mld złotych! Załóżmy więc, że euro kosztuje 4zł i pada jeden z banków - jak opisano w artykule - jeden z pierwszej dziesiątki. Ponieważ gwarancje BFG są do kwoty 100 000 euro wyrażonej w krajowej walucie to swoje pieniądze otrzyma w maksymalnej wysokości 17 500 osób. A co, gdy upadnie jakiś większy bank? Albo gdy upadający niewielki bank pociągnie za sobą kolejne banki?

Gwarancje wystawione przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny okażą się fikcją. Nie będzie z czego wypłacić pieniędzy wszystkim poszkodowanym klientom - będzie płacz pomimo tego, że tak dba się o polski rynek finansowy. Choć głęboko wierzę w to, że taka sytuacja nie nastąpi to jestem jednak pełen podziwu dla wybiórczego podejścia Komisji Nadzoru Finansowego i Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Dlaczego? Przejdźmy do drugiego artykułu.

Artykuł pod tytułem "Sprawdź, czy twoja lokata jest bezpieczna. KNF ostrzega" opisuje to, co na rynku dopiero będzie się działo. KNF, BFG i inne instytucje szykują się na walkę z parabankami i firmami przyjmującymi lokaty właśnie dlatego, że nie są one bezpieczne. Ale jakie bezpieczeństwo gwarantuje BFG z tak skromnymi środkami? BFG posiada przecież około 2% wartości naszych depozytów w bankach. Teoretycznie więc w przypadku upadku całego systemu finansowego odzyskamy bardzo mało pieniędzy.

Dlaczego więc KNF czepia się parabanków i firm typu Amber Gold? W niektórych przypadkach ma rację (Finroyal) ale w innych zdecydowanie się myli. Czy rozwiązaniem byłoby przystąpienie firm przyjmujących depozyty do BFG albo stworzenie niezależnego depozytu gwarancyjnego?

Załóżmy, że ze względu na ryzyko  teoretyczny Niebankowy Fundusz Gwarancyjny przyjmie składki w wysokości 5% aktywów nie-banków. Będzie to około 2,5x więcej niż w przypadku Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Jeśli niewielka firma zgromadzi 1 milion złotych depozytów to zapłaci od tego 50 000zł. Myślę, że dla wielu firm byłoby to do przeskoczenia.

Jednak aktualna nagonka rynkowa na parabanki, firmy oferujące depozyty i tym podobne moim zdaniem jest bezsensowna i bardzo kosztowna. Nie chodzi przecież tylko o artykuły w mediach, pracę ludzi próbujących udowadniać, że to oni mają racje a nie Konstytucja (wolność gospodarcza). Na koniec przeczytajcie jeszcze słowa Pana Artura Nawrockiego, zawarte na końcu artykułu z Money.pl:

Nie ma zysku bez ryzyka. Dotyczy to każdej lokaty, a mityczna pewna inwestycja nie istnieje. Może poza szwajcarskimi i japońskimi bonami skarbowymi, ale te są ujemnie oprocentowane, czyli de facto minimalnie tracimy pieniądze.
Przy ofertach rzędu 10 procent rocznie bez ryzyka powinna zapalać się czerwona lampka. Najważniejsze instytucje rynku finansowego w Polsce chcą sprawić, że będziemy uważać na naciągaczy, a umowy i regulaminy będą czytane z największą uwagą. Niestety, kolejne rzesze klientów będą się nabierać. Chciwość jest zapisana w naturze ludzkiej, a Polak mądry jest dopiero po szkodzie.
Podobnie jest z kredytami. Żadne regulacje tu nie pomogą. Jak ludzie nie mogą uzyskać kredytu w banku, to idą do parabanku. Wszystko po to, żeby kupić rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, żeby wkurzyć ludzi, których nie lubimy. Dlatego moim zdaniem cała akcja jest skazana na niepowodzenie.
Panie Arturze, 100% racji! Czytajmy umowy, czytajmy regulaminy, sprawdzajmy firmy z którymi podpisujemy umowy ale niech KNF nie kłamie, niech BFG nie kłamie. Ryzyko jest zawsze i żadna z tych instytucji go nie ograniczy. Ścisła kontrola nic nie da, jeśli ludzie nie nauczą się samemu myśleć o pieniądzach.

To pewnie jeszcze nie koniec tej farsy i w najbliższych dniach będziemy jeszcze wielokrotnie słyszeć o wysokiej jakości gwarancji z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego oraz dbaniu o moje finanse przez KNF. Tylko, że ja o swoje finanse umiem zadbać i nie potrzebuję do tego KNF w zakresie depozytów pozabankowych. Jak będę chciał, to akceptując ryzyko pójdę nawet do Amber Gold i założę u nich "lokatę w złoto". Komisji Nadzoru Finansowego nic do tego, jestem dorosłym człowiekiem i znam ryzyko.

czwartek, 2 sierpnia 2012

Alior Bank - kolejna plama po musztardzie na meloniku

Źródło: static.guim.co.uk
Nienawidzę narzekać (dobra, nienawidzę narzekać na tym blogu), ale czasem trzeba. Dziś karną męską część ciała znajdującą się pomiędzy pępkiem a kolanami otrzymuje zdecydowanie Alior Bank. Tak bardzo go chwaliłem jeszcze niedawno, dlaczego więc teraz marudzę? Już tłumaczę.

Dworzec PKP. Otwarte dwie kasy, w jednej kolejka na godzinę stania, druga to informacja z opcją sprzedaży biletów. W informacji kolejka tylko na 10 minut stania. Wybieram tą krótszą. Moim zamiarem jest zakup biletu grupowego na wyjazd. Ogólnie bilet za ponad tysiaka dla ponad 40 osób. Wcześniej spłacam część karty kredytowej by mieć takie pieniądze na koncie. Po zaproszeniu mnie do okienka kasjerka oczywiście marudzi, że zaraz kończy, ze nie zdąży, że za Gierka... No dobra, z Gierkiem przesadzam, nie mniej klimat PKP znacie. Nie zmieni on się prędko więc nie ma co krzyczeć na biedną, słabo zarabiającą i przepracowaną (po 12h w okienku, jak sama powiedziała). Olejmy PKP. Po uporaniu się ze wszystkimi papierkami - w końcu zakup biletu grupowego to nie taka prosta sprawa - wyciągam kartę kredytową Alior Banku.

Kasjerka przeciąga - karta nie przechodzi. Drugi raz - to samo. Trzeci, czwarty, piąty - dalej nic. Za mną kolejka próbująca kupić bilet jeszcze pomimo tego, że okienko zamyka się za 3-4 minuty. Próba czyszczenia - nic. Karta przez foliowy woreczek i przeciągnięcie - dalej nic. Nic, dosłownie nic nie reagował terminal na żadną próbę. Nie to, że transakcja była odrzucana. Terminal po prostu nie widział karty kredytowej z Alior Banku! Oczywiście w innym terminalu zapłacić nie mogę a wszystkie papiery już wypisane.

Z pomocą przyszło mi konto w mBanku na którym znajdowała się wystarczająca kwota. Karta przeszła bez problemu. Visa mBanku za pierwszym razem przeskoczyła, MasterCard Alior Banku nie dał rady. Podczas jazdy powrotnej do domu pomyślałem sobie: kurcze, może termin ważności karty minął? Ale po pierwsze: kartę by mi przysłano a po drugie karta ta jest ważna do września 2013 roku. Może Alior Bank wysłał jakiś komunikat o problemach z transakcjami? Nie. Może karta jest uszkodzona? Nie, płaciłem nią tego samego dnia.

Z kart płatniczych, bankowych, bankomatowych i kredytowych korzystam już od ponad dziesięciu lat. Taka sytuacja nie spotkała mnie ani razu. Zdecydowanie mnie ten ban zawiódł w momencie, kiedy mogłem zarobić kilka złotych na funkcji Cash Back i dodatkowo kredytować ten zakup właśnie korzystając z podstawowej funkcji tej karty.

Plama po musztardzie na meloniku przystojnej pary w garniturach nie wygląda dobrze. Czas na reklamację. Odpowiedni mail już został wysłany do pracownicy Alior Banku mnie obsługującej - zobaczymy jak sytuacja się rozwinie. Ale gruby minus za takie wydarzenie.

I pamiętajcie! Karta kredytowa nigdy nie zastąpi wam gotówki, zawsze mogą wydarzyć się awarie, problemy z terminalem lub jakiekolwiek inne wydarzenia losowe uniemożliwiające płatność kartą jednego z wydawców. Dlatego w moim portfelu znajdują się trzy karty różnego rodzaju.

środa, 1 sierpnia 2012

KNF strzela milionom polaków w brzuch i sobie w stopę.

W ostatnich dniach zapewne każdy z was słyszał o nagonce na Amber Gold. Nie chciałem poruszać tego tematu, ale ze względu na informacje do mnie docierające muszę powiedzieć kilka słów:

Komisja Nadzoru Finansowego NIE dba o finanse polaków!!!

Chcecie wiedzieć dlaczego? Otóż zacznijmy od wspomnianego wyżej Amber Gold. Nie znam ich biznesu, nie interesuje mnie on. Nie mniej jakaś grupa osób powierzyła tej firmie swoje oszczędności. Co zrobiła KNF? Wysłała do banków informację o niebezpieczeństwie Amber Gold i banki wypowiedziały tej firmie rachunki. Podkreślmy: legalnie funkcjonująca firma, bez prawomocnego sądu otrzymuje wypowiedzenie rachunku bankowego z powodu pisma z Komisji Nadzoru Finansowego! Jest to co najmniej niepoważne.

Ale idźmy dalej. Znam osobiście dość dobrze dwie firmy z listy ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego. I wiecie co? Lista ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego to żarty. O ile pierwsza z tych firm faktycznie w swojej ofercie ma lokaty (de facto obligacje korporacyjne reklamowane jako lokaty) i gra na nosie KNF'owi już od dawna to ta druga nie ma w ofercie jakichkolwiek produktów inwestycyjnych!

I wiecie jak sytuacja rynkowa działa na te firmy? Pierwsza, nie do końca działająca zgodnie z prawem dostaje wypowiedzenie prowadzenia rachunków z banku (jest to inna niż Amber Gold firma). Firma zajmująca się udzielaniem pożyczek dostaje wypowiedzenie prowadzenia rachunków bankowych na które wpływają spłaty rat! Paranoja! Zakładając nawet, że KNF chce dbać o klientów to w tym momencie doprowadza do tego, że firma może stracić płynność finansową i będzie kolejna afera o niewypłacalnej piramidzie finansowej. Jest to ewidentne nękanie przedsiębiorcy, niezależnie od jego branży.

Ale jeszcze śmieszniej jest w przypadku tej drugiej firmy (również nie jest to Amber Gold). Firma ta nie prowadzi i nigdy nie prowadziła zbiórki jakichkolwiek depozytów a zajmuje się udzielaniem pożyczek gotówkowych z własnych środków. I wiecie jak działania KNF zaczęły wpływać na tą firmę? Nagle, dosłownie z dnia na dzień pojawiło się mnóstwo telefonów z zapytaniem o lokaty. Że niby ktoś polecił i że ktoś chce zainwestować bo gdzieś od kogoś słyszał, że można. Jaja jak berety.

Działania Komisji Nadzoru Finansowego w tej dziedzinie są zdecydowanie naganne. O ile firm zbierających depozyty jest niewiele i faktycznie mogą one działać niezgodnie z prawem to firmy które na tym ucierpią często działają całkowicie legalnie, nie zbierają depozytów i posiadają setki, tysiące a czasem nawet dziesiątki tysięcy klientów. I wyobraźmy sobie teraz taką sytuację: firma działa legalnie, banki po piśmie z KNF wypowiadają jej umowy. Firma posiada 10 000 klientów z których każdy płaci ratę po 200zł miesięcznie. Daje to łącznie 2 000 000zł wpływów które nie mogą pojawić się na zamkniętych kontach. Jakie to ma efekty dla rynku? Kilkadziesiąt osób może stracić pracę, właściciel firmy może stracić miliony, klienci nie mogą spłacić rat więc narażają się na koszty i procesy sądowe a potencjalni klienci (którzy nie mogą skorzystać z oferty banków) nie mogą otrzymać pożyczek które przeznaczane są na konsumpcję z czego płacone podatki utrzymują Komisję Nadzoru Finansowego. Paranoja!

Działając w ten sposób Komisja Nadzoru Finansowego zagraża bezpieczeństwu finansowemu i gospodarczemu naszego kraju - i piszę to z całą świadomością. Doceniam działania na rynku giełdowym ale jeśli chodzi o działania przeciwko shadow bankingowi to zdecydowany strzał w stopę. Od kilkunastu miesięcy narasta nagonka na firmy pożyczające pieniądze co jest zupełnie nierynkowe. Jeśli KNF nakłada rekomendacje uniemożliwiające pożyczanie ludziom pieniędzy to Ci sami ludzie skorzystają z innych możliwości. Póki co legalnych, ale jak firmy pozabankowe zostaną zamknięte to co wtedy? Pieniądze będą dostępne u dilerów obok narkotyków?

To, co obecnie robi Komisja Nadzoru Finansowego moim zdaniem powinno być zgłoszone do prokuratury. Jest to zwykłe nękanie przedsiębiorców którzy nie mają sądowych wyroków skazujących (poza właścicielem Amber Gold). Wolna gospodarka rynkowa pozwala na nietrafione inwestycje i pozwala na bankructwa firm. Regulowanie rynku przez KNF wkracza jednak w zdecydowaną formę nękania firm pozabankowych w celu ochrony mafii bankowej. Mam nadzieję, że podobnie jak w przypadku wycofania ustawy ograniczającej "oficjalne" koszty pożyczki i kredytu w tak zwanej ustawie antylichwiarskiej tak i tu nasze władze pójdą po rozum do głowy i dojdą do tego, że takie ingerowanie w rynek to zdecydowana przesada.

Przedostatni wątek: załóżmy, że wszystkie firmy pozabankowe w Polsce zostaną zamknięte. Kto na tym skorzysta? Przestępcy, tylko i wyłącznie. Dlaczego?
- Banki mają za mocne regulacje, nie zdobędą klientów firm pozabankowych
- Właściciele firm pozabankowych stracą ewidentnie
- Klienci stracą - banki im odmówią, nie będzie pożyczki pozabankowej, zostają przestępcy
Właśnie - zyskają przestępcy którzy będą w stanie udzielić pożyczki niezgodnie z przepisami prawa, pomimo zakazu i będą w stanie nielegalnie wyegzekwować swoje pieniądze. Wszyscy tracą, poza przestępcami.

Komisjo Nadzoru Finansowego, opamiętaj się!
Komisjo Nadzoru Finansowego: wykonuj swoje zadania!

No i na koniec: wiecie jakie są zadania KNF (info ze strony www.knf.gov.pl)?

ZADANIA KOMISJI
Komisja Nadzoru Finansowego sprawuje nadzór nad sektorem bankowym, rynkiem kapitałowym, ubezpieczeniowym, emerytalnym, nadzór nad instytucjami płatniczymi i biurami usług płatniczych oraz nad instytucjami pieniądza elektronicznego. 
Do zadań Komisji należy ponadto:
  • podejmowanie działań służących prawidłowemu funkcjonowaniu rynku finansowego;
  • podejmowanie działań mających na celu rozwój rynku finansowego i jego konkurencyjności;
  • podejmowanie działań informacyjnych w zakresie funkcjonowania rynku finansowego;
  • udział w przygotowywaniu projektów aktów prawnych w zakresie nadzoru nad rynkiem finansowym;
  • stwarzanie możliwości polubownego i pojednawczego rozstrzygania sporów między uczestnikami rynku finansowego, w szczególności sporów wynikających ze stosunków umownych między podmiotami podlegającymi nadzorowi Komisji a odbiorcami usług świadczonych przez te podmioty;
  • wykonywanie innych zadań określonych ustawami.
Konkurencyjność? Wolne żarty. Konkurencyjność jest niszczona! Wszystkie banki mają mieć bardzo zbliżony profil klienta a osoby nie spełniające tego warunku nie mogą otrzymać kredytu ani pożyczki z banku. Pomyślcie tylko: kredyt hipoteczny na mieszkanie w Warszawie może dostać tylko dobrze zarabiająca osoba (lub małżeństwo) o dobrej historii kredytowej, nie posiadający innych zobowiązań, przeznaczający max 50% dochodów na raty płacone w polskich złotych.

Mam nadzieję, że co najmniej kilka osób dotrze do końca tego wpisu i uzna, że faktycznie KNF nie zawsze ma rację. Bo w powyżej opisanym przypadku zdecydowanie nie ma. Finansowy strzał w brzuch dla wielu polaków może skończyć się cofnięciem naszego rynku finansowego o kilka lat wstecz i rozwój przestępczości finansowej.