środa, 9 kwietnia 2014

Napiwki - mój głos w sprawie

Przed chwilą trafiłem na niezwykle ciekawy artykuł napisany przez Magdę: "Napiwki [ile i dlaczego tak dużo?]" - i podświadomie od razu poczułem się wywołany do tablicy. Więc jak to jest z tymi napiwkami?

Polska

Źródło: yourfriendlyneighborhoodbarista.files.wordpress.com
W naszym pięknym kraju możesz dać napiwek, możesz go nie dać. Dla mnie sprawa jest prosta: jeśli obsługuje mnie kobieta - a tak jest zazwyczaj - napiwek daję, jeśli kelnerka jest uśmiechnięta i nie mam nic do zarzucenia poziomowi obsługi. Jeśli dziewczyna zachowuje się jakby miała klienta gdzieś to nawet jeśli zjadłbym najlepsze danie, to zdecydowanie nie będzie ona zasługiwała na napiwek. Ale kucharz owszem. W przypadku mężczyzn mnie obsługujących napiwek daję wtedy, gdy obsługuje mnie on w sposób kompetentny - sugerując potrawy czy sprawdzając po ich podaniu czy wszystko jest ok. Gdy daję napiwek, zazwyczaj płacę gotówką i zaokrąglam rachunek w górę o kwotę nie mniejszą niż 10% - no ale też nie ma sensu dawać napiwku na poziomie 50 groszy jak kupuje się jedno piwo za piątaka.
A co gdy nie chcę dać napiwku, bo nie jestem zadowolony z obsługi? Płacę kartą - choć część firm umożliwia pobranie w ten sposób napiwku, to nie zdarzyło mi się nigdy, by kelner w naszym kraju się o niego upomniał.

Czechy

W Czechach, jak pisze Magda, napiwek jest wręcz wymagany. Absolutnie się z tym nie zgadzam! W tym kraju spędzam od 10 lat co najmniej 2 tygodnie w roku i jeszcze ani razu nie zdarzyło mi się, by ktokolwiek upomniał się o napiwek. A restauracje są wtedy podstawą mojego wyżywienia. Nie miałem takiej sytuacji ani w podrzędnym barze w małej miejscowości, ani w restauracji na poziomie w dużym mieście. A co do samego zostawiania napiwków - zazwyczaj jedzenie mi bardzo smakuje, więc płaconą kwotę zaokrąglam w górę. Ale jeśli zamawiam dwa piwa po 25 koron - raczej nie będę dawał dodatkowej gotówki kelnerowi.

Włochy

Byłem tam raz. Kilka wizyt w restauracjach, więc dużego porównania nie mam. Choć faktycznie podczas pobytu w Wenecji poruszyło mnie to, że w menu była informacja o obowiązkowym wynagrodzeniu kelnera - zazwyczaj więc rezygnowaliśmy z takich restauracji. 2 euro w przypadku wizyty kilku czy kilkunastu osób w restauracji, zwłaszcza jeśli zamawia się jedynie po kawałku pizzy czy kawie, jest faktycznie kwotą sporą. Ale to inna kultura i moja wizyta była w czasach studenckich, kiedy napiwki też dawało się mniejsze.

Macedonia

Tam byłem 2 razy - Magda nie pisze o tym kraju (wspomina za to Japonię oraz Węgry). Ze swojego doświadczenia napiszę, że nigdy nikt nie upomniał się o napiwek, a w dużej mierze to właśnie restauracje mnie żywiły. Jednak tam zazwyczaj napiwek zostawiałem. Dlaczego? Bo po prostu ceny są stosunkowo niskie i nie jest to problemem. Jeśli jesteśmy na wakacjach i płacimy za posiłek dla dwóch osób w restauracji 30 złotych, to nie ma problemu z dorzuceniem kilku dodatkowych. W Macedonii jest to szczególnie proste, bowiem najmniejszy banknot to 10 denarów, czyli jakieś 60-70 groszy. Możemy więc zostawić nawet niewielki napiwek. Co ważne, średnia pensja krajowa netto to w tym kraju mniej więcej tego, co połowa u nas. A jeśli jeszcze założymy, że kelner zarabia połowę średniej krajowej to wyjdzie na to, że jego miesięczne zarobki wyniosą 10 000 denarów. 100 denarów napiwku (6-7 złotych) da mu więc 1% miesięcznych dochodów. To tak, jakby kelner zarabiający w Polsce 1500 złotych netto dostał napiwek na poziomie 15 złotych.


Podsumowując, co kraj to obyczaj. Zazwyczaj lepiej zostawić napiwek podczas podróży zagranicznych, nawet niewielki. Szczególnie do krajów biedniejszych od naszego - takie jest moje założenie. A w Polsce - jak na wstępie.

P.S. Średni napiwek (uwzględniający cały miesiąc i wszystkich klientów) w przypadku dostawcy pizzy to około 3zł (Warszawa, 4-5 lat temu). Najlepszy w najlepszym miesiącu w roku wykonał ponad 1000 dostaw, więc napiwki spokojnie pokryły mu koszty paliwa i napraw auta, a wynagrodzenie z pizzerii było czystym dochodem (4,40 brutto za kurs + stawka godzinowa).

3 komentarze:

  1. Cieszę się, że rozwinąłeś temat. I cieszę się, że z częścią mojego wpisu się nie zgadzasz - to tylko dobrze świadczy o tych krajach.

    Jak widać, po prostu mieliśmy inne doświadczenia.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z napiwkami nie ograniczałbym się tylko do knajp czy restauracji. Wydaje mi się, że zawsze warto zostawić napiwek u fryzjera, na stacji benzynowej (kiedy to obsługa tankuje nam auto), na myjni samochodowej - pomyślicie dlaczego? po co? Już odpowiadam. Do fryzjera zazwyczaj chodzimy do tego samego jeśli chodzi o tankowanie to mamy często swoje ulubione stacje benzynowe, jeśli jesteśmy w tych miejscach mili, a jeszcze czasami dodatkowo zostawimy napiwek możemy liczyć na zupełnie inne traktowanie (nie, że obca osoba w takim miejscu będzie źle obsłużona, tego nie mówię ale my możemy być potraktowani extra). Poza tym nie ma się co oszukiwać, każdy kto chodź przez chwilę pracował w szeroko pojętnych usługach/obsłudze klienta wie, że lepszy jest klient, który coś tam zostawi niż taki sknera co chce resztę do ostatniego grosza.

    OdpowiedzUsuń
  3. "nie zdarzyło mi się nigdy, by kelner w naszym kraju się o niego upomniał." - już pisałam u Magdy: mi się to zdarza bardzo często - ostatnio nad morzem w restauracji przy płaceniu kartą, dawniej przy płaceniu za pizzę w dostawie również kartą.

    Może ja coś robię nie tak w tych miejscach? ;-D

    OdpowiedzUsuń