poniedziałek, 3 lutego 2014

Prognoza zużycia prądu, czyli wyłudzenie zgodne z prawem

Ostatnie miesiące spędziłem w dużej mierze na szykowaniu się do przejęcia od dewelopera mieszkania. Wykończenie, dokumenty, przeprowadzka - to standardowa procedura. Podobnie jak podłączenie się do sieci elektrycznej. I o tym będzie dzisiejsza opowieść.

Źródło: dreamstime.com/

Podpisanie umowy z zakładem z sieci PGE przebiegało niesamowicie sprawnie i w miarę szybko - dużych kolejek nie było. Możliwa była również telefoniczna zmiana błędnie wprowadzonych do systemu danych. Póki co nie miałem więc powodów do narzekań. Aż do czasu, kiedy trafiła do mnie faktura elektroniczna. Nie chodzi o formę - sam przecież wybrałem otrzymywanie ich w tej formie. Chodzi o prognozę zużycia.

Prognoza zużycia energii elektrycznej ma za zadanie oszacowanie potencjalnego jej zużycia w kolejnych okresach rozliczeniowych. Ile więc energii elektrycznej zużyję w kawalerce pozbawionej zbędnego sprzętu (jak energochłonny telewizor) i przy założeniu, że wszystkie żarówki są energooszczędne?

Podpowiedź: znane mi gospodarstwo domowe złożone z 4 osób, mieszkanie trzypokojowe i standardowe zużycie prądu, otrzymuje faktury w wysokości 200 złotych raz na dwa miesiące. Znajomy posiadający kawalerkę w Warszawie płaci za energię elektryczną około 100 złotych raz na dwa miesiące. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy prognoza na kolejne dwa miesiące wyniosła w moim przypadku blisko... 340 złotych!

Zużycie takiej ilości wymagałoby około 2000 kilowatogodzin rocznie. Czyli mniej więcej 7 lodówek działających non stop. Albo 1666 godzin pracy urządzenia o mocy 1200W (suszarka, odkurzacz czy toster). Albo blisko 91 000 godzin świecenia energooszczędnej żarówki o mocy 22W dającej światło takie, jak zwykła żarówka o mocy 94W. 

Praktycznie jedynym urządzeniem w mieszkaniu które musi działać non-stop jest lodówka. Te energooszczędne wymagają poniżej 300 kilowatogodzin w ciągu roku. A co z prognozowanymi pozostałymi 1700 kilowatogodzinami?

Źródło: gstatic.com

Odpowiedź jest jedna, ekonomiczna. Wyobraźmy sobie, że zakład energetyczny ma milion klientów takich, jak ja. Muszą więc płacić za prognozę 340 mln złotych raz na dwa miesiące. Załóżmy jednak, że zużycie będzie o połowę mniejsze i wyniesie 170 mln złotych w skali dwóch miesięcy. Tylko to daje ponad 11 000 złotych netto odsetek przy zdeponowaniu środków na lokacie oprocentowanej w skali 3%. W skali roku daje to ponad 4 miliony złotych dodatkowego zysku. A biorąc pod uwagę, że nadpłacone środki nie są rozliczane od razu - pewnie kwota ta jest o wiele większa.

Co więc zrobić, gdy przesłana nam prognoza jest zdecydowanie zawyżona? Nie pozwólmy, by na odsetkach zarabiał zakład energetyczny. Zażądajmy urealnienia prognozy lub wręcz zmieńmy sposób rozliczenia na taki, na podstawie faktycznego zużycia energii elektrycznej.

A jakie koszty energii elektrycznej ponosisz Ty, drogi czytelniku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz