niedziela, 7 lipca 2013

Złoto nie świeci już tak mocno

Złoto to w ostatnich latach świetny temat na prognozy i świetny (?) sposób na inwestowanie. Warto wspomnieć chociażby o prognozach, w których złoto przekraczało cenę 2000, 5000 czy nawet 10 000 dolarów za uncję! Przyjrzyjmy się jednak temu, jak to wygląda faktycznie. Ten wykres przedstawia cenę złota w złotówkach, za ostatni rok:

Źródło: mennicawroclawska.pl

Jakiś czas temu pisałem w artykule pod tytułem "Masturbacja ceną złota" dość niewybrednie na temat prognoz ceny złota. Zdecydowanie krytykowałem inwestycje w ten kruszec i zdecydowanie krytykować będę dalej, podobnie jak to jest w przypadku Bitcoinów. Wydarzenia z ostatnich kilku miesięcy wyraźnie wskazują na to, że prognozy pewnego wzrostu lub spadku na jakimkolwiek instrumencie finansowym są czystym wróżeniem z fusów, które przeważnie nie ma żadnych podstaw. Dlatego też zdecydowałem się jakiś czas temu na ogłoszenie oficjalnie, że moim zdaniem złoto osiągnie kiedyś cenę "pierdyliarda dolarów za uncję". 

W moim przekonaniu złoto sprawdza się jedynie w urządzeniach, biżuterii i numizmatach. Osobiście nie uważam, że inwestowanie w złoto jest faktycznym inwestowaniem. Dla mnie to w dalszym ciągu jedynie spekulacja, co idealnie udowadnia to tak dramatyczny spadek ceny złota. Podobnie zresztą, jak to miało miejsce w przypadku wirtualnej waluty o której ostatnio jest tak głośno.

Sposobów na pomnażanie własnych pieniędzy jest całe mnóstwo, dlatego każdy z nas powinien samodzielnie wybrać te rozwiązania, które mu pasują. jeśli ktoś wierzy, że ceny w Czechach dalej będą stały w miejscu, a korona będzie się umacniała wobec złotówki - może warto kupić trochę koron czeskich? Albo kilka hektarów ziemi, skoro prognozujemy wzrost cen żywności? Ale czy na pewno warto interesować się produktami, na których zarabia się jedynie spekulując? Takimi dla mnie są właśnie złoto i Bitcoin. I choć złoto ma jeszcze inne zastosowania, to w ostatnich latach spekulanci zdecydowanie się zatracili. Ciekawe, kiedy nastanie moda na inwestowanie w paciorki i muszelki.

Podsumowaniem niech będzie komentarz jednego z czytelników tego bloga pod innym postem, który napisał:

"Ciesz się, że nie kupowałeś złota w dostawie terminowej (dostawa za dwa miesiące, płatność dzisiaj) :)"

Dobre podsumowanie, Rafał! 

2 komentarze:

  1. a ja powiem tak: złoto nie jest produktem inwestycyjnym. Jest zabezpieczeniem na czas kryzysu tradycyjnych walut. Biorąc pod uwagę jak silnie są skorelowane podstawowe waluty tego świata (dolar, Euro, funt, jen, frank szwajcarski) z walutami państw trzecich, biorąc pod uwagę zawirowania na światowych rynkach finansowych to właśnie surowce naturalne jak złoto, srebro czy platyna stanowią faktyczną wartość dodatnią. Cena złota (i każdego innego surowca) odzwierciedla jedynie ile papieru sygnowanego przez dany rząd dostaniemy za uncję metalu. A czy w tej chwili dolar jest godzin zaufania bardziej jako waluta czy bardziej jako papier do... pupy? Bo dla mnie to drugie - zwłaszcza jeśli sytuacja budżetowa w USA się nie zmieni...

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście nigdy nie miałem okazji mieć nic wspólnego ze złotem, gdyż od razu najbardziej zainteresowały mnie waluty. Jestem przekonany, że właśnie na blogu http://wratach.pl/ mogę najwięcej o tym wszystkim przeczytać więc jak dla mnie jest to świetne miejsce do poznawania obszaru rynku walutowego.

    OdpowiedzUsuń