sobota, 28 stycznia 2012

Definicja geoarbitrażu część 2: skąd wzięła się nazwa?

Skąd wzięła się nazwa geoarbitrażu? Na początku wypadałoby opisać czym jest sam arbitraż - ale jest to pojęcie bardzo szerokie i ma wiele znaczeń. Jest arbitraż sportowy - czyli bardzo upraszczając sędziowanie, jest arbitraż w prawie - będący metodą rozwiązywania sporów. Jest również kilka innych definicji, nas jednak będzie interesowało to pojęcie ujęte od strony ekonomii, bankowości i finansów.

Najczęściej arbitraż jest rozumiany jako jednoczesna transakcja zakupu i sprzedaży czegoś wartościowego od dwóch stron. Zakup jest po niższej cenie, sprzedaż po wyższej - osiągany jest więc zysk dzięki posiadanej wiedzy o różnicach cen. Często arbitraż stosowany jest między różnymi rynkami (Polska - zagranica, Europa - Stany Zjednoczone). Przedmiotem obrotu w tego typu transakcjach są najczęściej waluty czy akcje. Arbitraż jest też wykorzystywany w okresie bliskiego terminu zapadalności kontraktów terminowych - różnica w wartości akcji i kontraktów terminowych na akcje lub indeksy giełdowe może przynosić zysk. Najważniejsze jest więc zauważenie różnicy między różnymi rynkami oraz dokonanie transakcji - często natychmiastowo, ponieważ rynek bardzo szybko wyłapuje obecnie takie różnice (dzięki zaawansowanym modelom ekonomicznym).

Geoarbitraż rozumiany w ten sposób powinien więc przynosić zysk. Przynosi go w postaci oszczędności. Jak napisałem w poście "Definicja geoarbitrażu" polega on na wykorzystaniu różnicy cen na różnych rynkach. Oczywiście ceny różnych dóbr i usług w różnych krajach, a nawet w ramach samych państw (krajowy przykład podałem tu). Inne są ceny życia na Islandii, inne w Polsce a jeszcze inne w Indiach. Nie zmieniając swojego poziomu dochodów a zmieniając miejsce pobytu na tańsze możemy odczuć znaczną poprawę stanu naszych finansów. Podam jeszcze jeden przykład: koszt wynajęcia kawalerki w Warszawie to około 1500zł. Jeśli doliczymy opłaty (czynsz, woda, prąd, gaz, ubezpieczenie i inne) kwota ta pewnie wyniesie około 2000zł. Przyjmijmy, że jest to około 450 euro (różnie w zależności od kursu). Wybierzmy sobie więc dziś Tajlandię: cena wynajmu kawalerki to około 100-200 euro miesięcznie. Załóżmy, że z opłatami i za nieco lepsze mieszkanie zapłacimy 300 euro miesięcznie. 150 euro miesięcznie zostaje na czysto. Nie jest źle. A tyle akurat kosztowałoby nas miesięczne wyżywienie w Tajlandii.

Powiedzmy więc, że zarabiamy w Polsce 4000zł. Połowa idzie na mieszkanie a połowa na jedzenie i rozrywki. Zarabiając tyle samo a mieszkając w Tajlandii mamy opłacone mieszkanie, mamy wyżywienie i zostaje nam 2000zł na rozrywki (za te same dwa tysiące w kraju musimy jeszcze przez miesiąc jeść...). I tak wygląda właśnie praktyczne podliczenie arbitrażu miejsca zamieszkania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz