niedziela, 26 lutego 2012

Oko w oko z geoarbitrażem

Dziś rano wstając, niestety jak co dzień otworzyłem netbooka. Tam oczywiście przeglądarka no i jako jedna z pierwszych stron - portal gazeta.pl. Nawet nie wiecie jak wielkie było moje zdziwienie, gdy na pierwszej stronie, w głównym boksie pojawia się artykuł pod tytułem: "Trzy domy na dwóch kontynentach. Żyje na walizkach"


Artykuł to rozmowa dziennikarki z dziewczyną, która idealnie wskoczyła w zasady geoarbitrażu. W wakacje pracuje jako przewodnik w Norwegii a resztę czasu dzieli między Polskę i Amerykę Południową. U nas w kraju szuka chętnych do zwiedzania ciekawych miejsc w Brazylii, Peru czy Argentynie - dzięki czemu jest w stanie minimalnym kosztem (jak sama przyznaje - jeszcze czasem niestety do tego dokłada) spędzić mnóstwo czasu w miejscu, w którym się zakochała. Nie ma sensu, bym streszczał cały artykuł, ponieważ możecie go przeczytać tu a samą stronę medialuna.org należącą do Justyny też najlepiej obejrzeć samemu - polecam. Wszystko zgodnie z zasadami  geoarbitrażu które kiedyś opisałem na tej stronie.

Jak by nie było, bardzo podoba mi się ten pomysł. Zarabianie w jednym z najbogatszych krajów na świecie a wydawanie w tych raczej tańszych - nie dziwne, że pieniądze zarobione w wakacje pozwalają na życie przez pozostałą część po minimalnych kosztach. Dodatkowo wspaniałym pomysłem było zorganizowanie biznesu wokół tego, co się kocha. O ile dobrze interpretuję słowa Justyny - jeździłaby ona do Ameryki Południowej pewnie i tak. No ale wpadła pomysł na to, jak przy okazji obniżyć koszt łamane przez dorobić. Dokładnie o tym pisałem też kilka dni temu opisując, jak to pieniądze leżą na ulicy i trzeba się tylko schylić by dorobić kilka złotych. Nie zdziwiłbym się, gdyby zarabiała ona również na inne sposoby, chociażby przywożąc jakieś pamiątki i sprzedając je na znanym wszystkim portalu aukcyjnym, pisząc artykuły do pism podróżniczych czy wreszcie - sprzedając zdjęcia (w końcu robi to też w Polsce na zlecenie).

Podsumowując - bardzo ciekawy artykuł jakich niestety u nas mało, bardzo ciekawa strona "bardzo niezależnego biura podróży" oraz bardzo ciekawy przykład na to, że się da. Medialuna ląduje w linkach poleconych a wam życzę tyle szczęścia i odwagi do takich przygód jak te Justyny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz