piątek, 10 maja 2013

Bitcoin? Dalej jestem na nie.

Ostatnie miesiące to zdecydowanie czas "wirtualnej waluty". Przed napompowaniem gigantycznej bańki udało mi się napisać post krytyczny wobec tego narzędzia. Post w dużej mierze się sprawdził, jednak obstawiałem wcześniejsze pęknięcie bańki. Tak się jednak nie stało.

Źródło: digitaltrends.com

Bitcoin może być przydatnym narzędziem do przesyłania pieniędzy. Może, ale nie musi. Podobnie jak koperta służy do przekazania dokumentów, tak i Bitcoin to jedynie narzędzie, które może spełniać swoje zadanie dobrze. Jednak ilość osób, które z tego narzędzia korzystać będą, nie powinna w mojej ocenie być wielka. Jeśli mogę zapłacić za zakupy w sieci kartą kredytową czy przelewem to po co męczyć się z BTC? No, chyba, że wysyłam pieniądze do Korei Północnej czy na Tuvalu. Ile osób dokonuje jednak takich transakcji? Niewiele.

Niestety BTC to bańka, która już pękła. Co nie oznacza, że nie powstanie kolejna. Zwróćcie uwagę, że wzrost BTC napędził media, co spowodowało jeszcze większy wzrost, co doprowadziło do większego poznania przez ludzi tego produktu i większego popytu. Była to samospełniająca się przepowiednia niesamowitych zysków. 100 USD za 1 BTC to jednak o wiele mniej, niż prognozowało wielu "Bitcoinowych guru". Jest to w mojej ocenie chwilowa moda, która polega jedynie na spekulacji. BTC nie wnosi nic nowego dla zdecydowanej większości ludzi, będzie więc miało swoją grupkę fanatyków, jak to się zawsze zdarza. Jednak raczej nie zostanie on oficjalnym środkiem płatniczym. Dla zwykłego Kowalskiego używanie BTC może być bardziej problematyczne niż chociażby przelew. Przeciętny Kowalski skorzysta z tego narzędzia pewnie nigdy.

Drogi czytelniku, jeśli jednak chcesz poznać bardziej optymistyczne opinie na temat Bitcoin - muszę Cię skierować na inną stronę. Satoshi.pl to blog, który opowiada o BTC w o wiele bardziej optymistycznym świetle ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz