sobota, 4 maja 2013

Ubezpieczenia: co zrobić, gdy spowodujemy wypadek?

Tytuł dzisiejszego postu nie jest bezpośrednio związany z całą procedurą. Tę mam nadzieję znacie i pewnie wiecie, co trzeba zrobić. Dziś podejdę do tematu nieco bardziej... ekonomicznie.

Tą część postu piszę na gorąco, dalsza część zostanie uzupełniona i opublikowana (razem) w późniejszym terminie. Chciałbym jednak przekazać wam jedną myśl. Na początku opiszę całą sytuację.

Ruszając ze świateł (jako pierwszy samochód na zielonym świetle) zostałem uderzony w lewą, przednią część mojego pojazdu przez auto, które wyjechało z lewej strony. Rzecz miała miejsce na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną, ja więc spokojnie mogłem jechać chyba, że ktoś był na skrzyżowaniu - wtedy powinienem umożliwić mu zjazd. Tak jednak nie było. Osoba która uderzyła w moje auto musiała (i ruszyła) na czerwonym świetle myśląc, że ma jeszcze zielone. Tak jednak nie było. Całe zdarzenie odbyło się w bardzo ruchliwym miejscu. Wiedząc, że wina nie jest moja zatrzymałem auto i spytałem sprawcę, czy piszemy oświadczenie i czy przyznaje się do winy. Po krótkiej rozmowie nie przyznał się i na moje słowa "to dzwonię na policję" odparł śmiało: "proszę dzwonić".

Czy jako świadomy sprawca powinniśmy pozwolić na telefon na policję osoby poszkodowanej? Jeśli nie ma osób poszkodowanych, niekoniecznie. Zobaczmy to na moim przypadku.

Ponieważ sprawa została rozstrzygnięta przez policję na moją korzyść, zgodnie z tym, czego byłem pewien (znając tą trasę i skrzyżowanie), zgodnie z opisem świadka, to sprawca został ukarany mandatem. Niewysokim, bo wynosił nieco ponad dwieście złotych. Do tego uszkodzenia mojego pojazdu zostaną pokryte z jego polisy OC. Co by jednak było, gdyby przyznał się, że jechał na czerwonym świetle i napisalibyśmy oświadczenie? Moja szkoda pokryta byłaby z jego polisy ale nie otrzymałby mandatu.

Zakładając, że koszt ubezpieczenia OC wynosi 700zł a zwyżka za takie wydarzenie (jednorazowo w ciągu 12 miesięcy) to pewnie z 10%, to maksymalnie zapłaciłby w przyszłym roku kilkadziesiąt złotych więcej za polisę OC. Jednocześnie uniknąłby mandatu. Cała czynność spowodowała, że straciliśmy obaj sporo czasu a dodatkowo sprawca musi pokryć koszt mandatu.

Ekonomicznie podchodząc do tematu, warto znać zwyżki, jakie grożą nam u ubezpieczyciela. Jeśli więc takie zdarzenie jest naszym pierwszym - lepiej podpisać oświadczenie i mieć spokój, płacąc kilkadziesiąt złotych. Jeśli jednak zwyżka która nam grozi jest dużo większa niż spowodowane przez nas straty - można zaproponować rozliczenie gotówkowe. Za porysowany błotnik możemy zapłacić kilkadziesiąt złotych, maksymalnie kilkaset złotych i sprawa zostanie zakończona. Jeśli sprawa jest jasna i działa na naszą niekorzyść. Oczywiście nie należy tego robić, gdy ktoś został poszkodowany - wtedy bezwzględnie wzywamy policję i wszystkie inne, niezbędne służby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz