piątek, 20 lipca 2012

Jednak mBank wygrał z Alior Bankiem.

Na początku chciałbym przeprosić za zaniedbanie w ostatnich dniach tematyki podróżniczej czy cen w najtańszych krajach na świecie - lipiec postanowiłem przeznaczyć na poprawienie sytuacji finansowej swojego portfela - głównie chodzi o kredyty. Jednak nie macie się co obawiać, do tematyki wyjazdowej na pewno niedługo wrócę - w końcu wyjeżdżam w sierpniu po raz kolejny do naszych południowych sąsiadów więc na pewno pojawi się kolejny artykuł w którym przedstawię ceny w Czechach czy tamtejszych restauracjach. Myślę również o Bałkanach we wrześniu - wszystko więc przed nami.

W ostatnim miesiącu wiele się zmieniało. Kredyty w mBanku i BZ WBK zamieniłem na kredyt konsolidacyjny w Alior Banku. Zamiast płacić odpowiednio 20,1% i 16,99% odsetek w skali roku zamieniłem oba kredyty na jeden i to oprocentowany na 15,50% w skali roku przy braku kosztów dodatkowych (0zł prowizji, brak ubezpieczenia). Rzeczywista roczna stopa oprocentowania tego kredytu wyniosła 16,65% w skali roku. Jednak bardzo dużą niedogodnością okazało się to, że każda wcześniejsza spłata części kredytu wymaga złożenia druku z odpowiednią deklaracją.

Jeśli dobrze pamiętam to osiem dni temu zadzwonił do mnie pracownik firmy współpracującej z mBankiem. Zaproponował mi on kredyt gotówkowy oprocentowany na 15,1% (16,2% rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania, 0zł prowizji, 0zł ubezpieczenia). Oferta tylko nieznacznie atrakcyjniejsza. Każdy tysiąc złotych daje oszczędność jedynie czterech złotych w skali całego roku - przy kilkunastu tysiącach złotych kredytu oszczędność wyniosłaby kilkadziesiąt złotych w skali roku - niewiele. Nie był to więc warunek najważniejszy dla mnie. Ważniejsze było to, że w mBanku bez problemów mogę nadpłacać sobie kredyt nawet o 1zł i potrzebuję do tego jedynie wpisać SMS kod. To przeważyło szalę na korzyść mBanku.

Jak pisałem wcześniej - umowę miałem już dostępną w systemie. We wtorek kliknąłem zgodę na udzielenie mi kredytu i w ciągu kilku minut moje konto wzbogaciło się o przyznaną kwotę. Niedaleko miałem Alior Bank więc od razu skierowałem tam swoje kroki i wypłaciłem pieniądze z bankomatu, wpłaciłem je w kasie i skierowałem się do doradcy klienta indywidualnego. Pewna Pani poinformowała mnie, że zamknięcie potrwa 3 dni robocze. Jednak okazało się, że już następnego dnia Alior Bank zamknął mój kredyt i cieszę się tylko tym w mBanku (oczywiście poza kredytem studenckim).

Zabawne jest to, że mając kredyt w mBanku musiałem się tyle nakombinować, by zmniejszyć oprocentowanie kredytu dokładnie o 5 punktów procentowych. Uniknąłem również prowizji którą płaciłem za pierwszym razem. Wychodzi więc na to, że bardzo opłaca się szukać tańszych ofert w innych bankach - 5 punktów procentowych oszczędności to 50zł rocznie. Przy kredycie w kwocie 24 000zł daje to oszczędność 100zł każdego miesiąca samych odsetek! Jakby nie było - arbitraż cenowy. Zamiast płacić za coś więcej płacimy zdecydowanie mniej. Oczywiście nie ma co przesadzać z kombinowaniem, jeśli nasza sytuacja finansowa jest niepewna. Jednak jeśli nasze dochody są stabilne i problemów z negatywnymi wpisami w Biurze Informacji Kredytowej nie mieliśmy - śmiało możemy zacząć rozglądać się za lepszymi ofertami.

Jeszcze jest kilka sposobów, poza zmianą banku w którym mamy kredyt, na obniżenie naszych comiesięcznych kosztów. Chociażby kredyt odnawialny czy tańsze karty kredytowe lub - co może wydawać się na początku zupełnie bez sensu - spłatę kredytu kartą kredytową! Czasem, jeśli odpowiednio pomyślimy nad tym to takie rozwiązanie może nam się opłacić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz