Dwa tysiące kolumbijskich pesos :). W przerwie do obejrzenia i przypomnienia:
No ale do rzeczy. 4500 meksykańskich pesos to niecałe 1100zł (żebyśmy mieli to od razu za sobą: 4500 kolumbijskich pesos to mniej niż 8 zł). Czyli za tysiąc złotych spokojnie znajdziemy dom, nie którym w dobrych warunkach mogą żyć spokojnie dwie osoby, a pewnie i kilku gości. No ale przecież nie będziemy sami tego wszystkiego sprzątać. Pełnoetatowa gosposia? 125$. Czyli za 1500 złotych mamy 180 metrowy dom z gosposią. Tyle samo wynosi rata kredytu mieszkaniowego na kawalerkę w Warszawie. Kawalerkę o powierzchni 30 metrów. Gdybyśmy chcieli zjeść na mieście to za dwie osoby zapłacimy jakieś 15$ - a podejrzewam, że i gosposia jakieś śniadanie przygotuje w ramach swojej pensji. Gdybyśmy musieli skoczyć do lekarza - robi się drogo. Wizyta kosztuje jakieś 40$.
No ale podsumujmy: dom z gosposią - pojedźmy po całości - 2000zł z wydatkami na wszystkie sprawy. Jedzenie - 20x w miesiącu na mieście to koszt 1300zł. Do tego 500zł na jedzenie w domu. Wychodzi 3800zł. Dodajmy do tego 1200zł na rozrywki i inne wydatki. Wychodzi łącznie 5000zł za dwie osoby. Nie jest źle.
Powyższa analiza jest czysto teoretyczna i należy podczas planowania wszystko sobie dokładnie obliczyć. Jestem jednak przekonany, że przy nieco skromniejszych warunkach można znaleźć miejsce dla siebie za połowę tej kwoty. Chociaż oczywiście prawdopodobnie w nieco gorszych warunkach - zakładając podobną lokalizację. Tu właśnie sprawdza się powiedzenie, że ludzie są jak buty. Są buty prawe i lewe, są kolorowe, na obcasach, skórzane czy z innych materiałów. Jest ich bardzo dużo, i są bardzo różne. Nie każdy każdemu pasuje. Warto więc myśląc o geoarbitrażu dobrze wszystko przemyśleć. Nie zawsze najtańszy kraj w Europie, czy nawet najtańszy kraj na świecie sprawi, że będziemy bardziej zadowoleni z życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz