piątek, 13 lipca 2012

Do Alior Banku zawsze chodzisz 3 razy.

Jak pisałem jakiś czas temu – zdecydowałem się na konsolidację kredytów. Posiadałem do tej pory dwa kredyty gotówkowe w mBanku oraz w BZ WBK. Oba kredyty gotówkowe zamieniłem na jeden kredyt w Alior Banku. Podstawową przesłanką było zmniejszenie oprocentowania. Do tej pory BZ WBK utrzymywał dla mnie oprocentowanie w wysokości 16,99% a mBank niedawno podniósł oprocentowanie do 20,1%. W Alior Banku otrzymałem ofertę na poziomie 15,5% bez żadnej prowizji i bez dodatkowych opłat. Korzystnie.

Niestety obniżenie oprocentowania kosztowało mnie aż 3 wizyty w Alior Banku. Pierwsza rozmowa to omówienie warunków i wstępna propozycja najkorzystniejszego rozwiązania. Nie miałem jeszcze zaświadczenia o zarobkach, a kwota powyżej 10 000zł wymaga dostarczenia go. Druga moja wizyta to już normalne złożenie dokumentów i od razu podpisanie umowy. Po weryfikacji umowa ta jest umową kredytową i pieniądze są od razu uruchamiane. Niestety wiąże się to z koniecznością dostarczenia umów z poprzednich kredytów – co  uczyniłem. Do tego podpisanie całej masy dokumentów – koszmar.

Po mniej więcej dwóch dniach otrzymałem telefon od Pani Moniki, która mnie obsługiwała, o decyzji odmownej wydanej przez analityka. Z dwóch przyczyn. Po pierwsze na jednej z umów nie było moich podpisów. Żeby było śmieszniej, na tej umowie, chodzi o mBank, nie było miejsca na moje podpisy bo umowa była zawierana elektronicznie! Drugi powód odrzucenia wniosku to brak umowy o kredyt studencki sprzed jakichś 7 lat (kredyt spłacam, byłem poinformowany o braku konieczności dostarczenia dokumentów z nim związanych).

Po znalezieniu umowy o kredyt studencki wybrałem się z trzecią wizytą do Alior Banku by kolejny raz podpisać umowę (znów cała masa papierów) i po dwóch dniach otrzymać informację o tym, że pieniądze zostały już przekazane na moje rachunki bankowe. Bardzo dużo zachodu i co najmniej kilka godzin zmarnowanych – jednak oszczędność kilkudziesięciu złotych miesięcznie była nie do pogardzenia.

Alior Bank dostał u mnie jeszcze jednego, bardzo dużego minusa. Wcześniejsza spłata części kredytu wiąże się z koniecznością przelania pieniędzy na rachunek kredytu, osobistego dostarczenia do banku specjalnego druku z deklaracja wcześniejszej spłaty części kapitału oraz przesłania nam pisemnego harmonogramu z najbliższymi 12 ratami. Totalnie bez sensu. W mBanku wystarczy przelanie kwoty i z rachunku i po sprawie.

Podsumowując: duży plus za obniżenie oprocentowania, duży minus za zmarnowaną sporą ilość czasu i jeszcze większy za kombinacje związane ze wcześniejszą spłatą kredytu. Mimo wszystko jestem zadowolony – zawsze trochę pieniędzy zostanie w kieszeni.

P.S. Kredyt odnawialny w Alior Banku również udało się załatwić dopiero za trzecią wizytą...

1 komentarz:

  1. Pieniądze się przydają. Naprawdę. Nie wydaje wam się, że bez nich ciężko o cokolwiek? Gorszy sprzęt sprawi, że będziecie niżej oceniani w branży. Polecam stronę www rankingu kredytów od credy24 - zdecydowanie pomogą wam znaleźć najkorzystniejszą ofertę.

    OdpowiedzUsuń